Byle czym, byle bokiem!
Jazda bokiem w efektownym kontrolowanym poślizgu wymaga nie tylko umiejętności, ale i odpowiedniego samochodu. Jak wiemy głownie potrzebny będzie samochód z tylnym napędem.
Jeśli to czytasz to pewnie nie masz za dużych środków finansowych, sponsorów, a marzysz o amatorskim drifcie, oraz podążasz za hasłem ,,Byle czym, byle bokiem”, więc to krótka lista samochodów, które są doskonałym wyborem dla Ciebie!
Niedrogie samochody do driftu dla początkujących
- BMW serii 3 (główny faworyt jeśli chodzi o amatorski drift)
Kompaktowe BMW urosło już do miana legendy driftu i sięgają po nie zarówno amatorzy, jak i doświadczeni zawodnicy. Na zawodach driftingowych zobaczymy przeróżne wersje i generacje Serii 3 – od już dość wiekowej E30, przez E46, do E92.
E36 jest bardzo dobrze znanym modelem w drifcie i zdecydowanie jednym z najbardziej opłacalnych. Z dostępnością części nie ma problemu, nie brakuje nawet tych tworzonych specjalnie z myślą o jeździe bokiem. Uwagę trzeba zwrócić jednak na dyferencjały i półosie, które ciężko znoszą większą moc, niż przewidział producent auta – mówi dwukrotny driftingowy mistrz Polski.
IS od Lexusa jest bezpośrednim konkurentem Serii 3 i również interesującą bazą na auto do driftu. Szczególnie, kiedy weźmiemy pod uwagę pierwszą generację modelu w wersji IS 300. W tym wariancie kompaktowego Lexusa wyposażono bowiem w legendarny silnik R6 3.0 2JZ w wolnossącej odmianie GE, znany chociażby z Toyoty Supry i bardzo ceniony w świecie driftu.
,,W aucie, którym startuję, mam właśnie motor 2JZ-GE z dołożoną turbosprężarką. Na większej mapie silnik wytwarza około 860 KM oraz 1000 Nm i wytrzymuje takie wartości bez problemu. Nic dziwnego, że z tego motoru korzysta większość driftingowego świata”– tłumaczy Paweł Trela.
Ciekawie prezentuje się również Mazda MX-5, szczególnie jej druga generacja o oznaczeniu NB. To niewielki, tylnonapędowy kabriolet, którego największymi zaletami są niska masa i rozsądne ceny. Auto kupimy już za około 10 tys. złotych, a z dostępnością części i kosztami utrzymania nie będzie problemu.
,,MX-5 to ciekawe auto na start przygody z motorsportem – jest lekkie, małe i zwinne, dlatego cieszy się dużą popularnością na imprezach typu track day. Z pewnością nada się do pierwszych prób opanowywania poślizgów, ale jeśli myślimy bardziej poważnie o drifcie, to nie będzie tak łatwo. Mały rozstaw osi sprawia, że auto w poślizgu zachowuje się nerwowo, a fabryczne jednostki nie imponują mocą” – mówi Trela.
Na liście zabrakło wielu legend driftingu, takich jak Toyoty Supra i Corolla AE86, Mazda RX-7 czy Nissany 200SX albo Skyline. Te modele oczywiście świetnie nadają się do jazdy w kontrolowanym poślizgu, ale mają dzisiaj kolekcjonerski status, więc nie dość, że trudno je zdobyć, to zyskują bardzo wysokie ceny. A koszty i dostępność części nie ułatwiają zadania.